Już od jakiegoś czasu planowałam sprawdzić się w tworach z masy solnej. Jakoś nie bardzo miałam czas i natchnienie, żeby wreszcie chęci przekształcić w czyn. Wreszcie się udało. Kilka dni temu zagniotłam ciasto no i zaczęłam lepić :) Oczywiście z racji, że zaraz święta - lepiłam aniołki. W sumie nawet i bez świąt pewnie ulepiłabym aniołki, bo jakoś darzę je sympatią ;) No i powstało ich kilka, jest też kilka serduszek itp.
Dwa pierwsze, jeszcze nie wysuszone.
Niżej solniaczki po wysuszeniu w piekarniku, kilka rzeczy "zamówionych" przez synka, oraz kilka jego autorstwa ;)
Pomalowane aniołki, jeszcze nie zabezpieczone lakierem.
W sumie jak na pierwszy raz, to myślę, że nie jest tak źle ;)
No i jeszcze jedna rzecz. Niedawno kupiliśmy małe mieszkanko, wkrótce się przeprowadzamy, większość remontu robił kuzyn z moim mężem, ale ja mogę się pochwalić, że sama pomalowałam nasz mikro przedpokój. Nie jest idealny, ale mnie się baaaardzo podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie się dowiem, co o tym myślisz :)